W przyszłości 2009 roku.
Było już grubo po trzeciej nad ranem. Mężczyzna w czarnej skórzanej kurtce przemknął niezauważalnie obok zakapturzonej grupki jakichś młodziaków obok sklepu alkoholowego. Po mimo tego iż New York jest uważane za miasto które nie śpi, dziś wyjątkowo było spokojne. Brunet odnalazł samochód przyjaciela. Wyjął skradzione kluczyki z kieszeni,odblokowując pojazd. Nie był trzeźwy na tyle by prosto iść, co dopiero prowadzić samochód. Jednakże sprawa nie mogła czekać. Odpalił silnik, dodał gazu i ruszył z piskiem opon. Jechał szybko, ale starał się zauważać każdy szczegół na drodze. Nie wybaczyłby sobie gdyby spowodował jakiś wypadek. Po kilkunastu kilometrach był na miejscu.
Zaparkował na wjeździe białej rezydencji. Automatycznie zapaliła się latarnia osłaniająca garaż i altankę. Ruszył chwiejnym krokiem do drzwi wejściowych. Odetchnął głęboko i zaczął stukać w silne dębowe wrota.Odczekał kilka sekund, nic. Zniecierpliwiony zaczął łomotać w nie pięścią.
-Otwieraj!Słyszysz, otwórz te cholerne drzwi!- krzyczał donośnie.
W mgnieniu oka odpowiedział mu charakterystyczny dźwięk odblokowywania zamku. Drzwi zaskrzypiały przy otwieraniu. Przed mężczyzną ukazała się przerażona dziewczyna.
-Ian, co ty tu robisz?- szepnęła- Coś się stało?- zapytała zapraszając go gestem dłoni do środka.
***
Dobra, to tyle. Co o nim sądzicie? Krótki, wiem. Jednak to Prolog i nie może być długi. Jest też nietypowy. Zapewne większość pomyśli że Prolog ma obowiązek ukazać tematykę tego co będzie dalej.
To jest taka podróż w czasie, bo Prolog ukazuje przełomowy moment w życiu bohaterów. Miałam taki pomysł, że może być to fajnym wprowadzeniem. A wy co o tym sądzicie?
xoxo.
